piątek, 30 listopada 2012

Miękka i harda cyfra


Pewnie wielu z Was słyszało takie pojęcie w wielu rejonach Polski i Świata. W drytoolingu jest to o tyle ciekawe, że używana tutaj skala „M” jest nadal mało znana i nie jednoznaczna. Niektórzy próbują ją przeliczać na krakowską co nie ma jakiegokolwiek sensu i jest po prostu śmieszne. 2 Każdy wycenia po swojemu, dlatego różnice tutaj są tak znaczne w odczuciach wspinaczy z różnych rejonów. Skala ta jest otwarta. Na Świecie, jak na razie najwyżej licytuje Robert Jasper –  Ironman’a wycenił na M14+. W Polsce najwyższa cyfra wynosi M13+, aczkolwiek nie potwierdzone (? Poprawcie mnie jeśli się myle). Zaryzykuje stwierdzenie, że w tej materii mamy szanse nawiązać walkę z czołówką.
Jako, że reprezentuje Kraków – miejsce jak żadne inne przywiązujące wagę do cyfry, postaram się ujednolicić wyceny drytoolowe w Polsce. Dodam, że jest to jedynie subiektywna  PRÓBA usystematyzowania wycen aby zbliżyć się chociaż w tej kwestii do westu i wyjść z zaścianka. Oczywiście liczę na dyskusję bo nie wspinałem się wszędzie, więc jeśli ktoś z Was ma coś do powiedzenia w tym temacie to zapraszam na forum. Wyceny polskie postaram się porównać do szwajcarskiego Kanderstegu – jest to miejsce, gdzie cyfra jest potwierdzona.

Zacznijmy od przesławnego Zakrzówka. Wyceny proponowane w topo są co najmniej z dupy. Nawet odświeżone, proponuje zawyżone wyceny… Jest to naprawdę fajny, treningowy rejon, oferujący wspinanie w pionach, po bardzo dobrych chwytach. Proponuje jednak zbytnio nie emocjonować się trudnościami. Słyszałem kiedyś rozmowę dwóch wspinaczy o „Płycie Kostka” – „Mocne M7”… uwierzcie mi, że tyle nie ma – proponuje „normalne” M6 i do tego porównywać pozostałe wyceny. Nie róbmy z zakrza nie wiadomo czego :)

Co innego znajdziemy w Jasnej nad Wisłą. Syte przechwyty w dachu dają gwarancję cyfry – wyceny realne, raczej z tych katolickich.

Podobnie ma się sprawa na Podhalu gdzie również odnajdziemy syte wyceny zbliżone do westowych.
Bardzo ciekawie jest  w Jaskini Jasnej w Strzegowej. Przewieszenie po bardzo dobrych chwytach. Drogi zaczynają się pionami. Co tu dużo mówić – wyceny przesadzone, co najmniej o pół stopnia. Mogę śmiało zaproponować „Drogę przez Żabę” jako wzorzec stopnia M7. Reszta wycen odpowiednio porównana do „Żaby” daje nam jako tako dobre, katolickie wyceny odnoszące się do przejść bez czwórek.
Bunkry w Janówku – nie wypowiem się bo się nie wspinałem – acz bardzo żałuje i na pewno kiedyś nadrobię (chłopaki, nie przesadzajcie z tym M13 ;) ).

Najbardziej honorną cyfrę odnajdziemy oczywiście w Norze. Gwarantuje, że w momencie gdy zasmakujemy w tutejszych hardych propozycjach – podczas wizyty na Weście nic nas nie zaskoczy
Pozostają Tatry. Tu sprawa nieco się komplikuje. Drogi trzymające cyfrę to na pewno drogi na buli p. Bańdziochem. Wspinając się po nich mamy raczej gwarancje wyceny. Z tego co wiem, również na Zachodzie trzeba się trochę pomęczyć. Natomiast zastosowanie skali M na kotle Kazalnicy uważam za co najmniej śmieszne, chociażby wycena „Orła z Epiru” w nowym przewodniku na M7/7+… pozostawiam bez komentarza. /edit: w przewodniku jest "M6+/7?" - przepraszam Autora za nieporozumienie :) /
Inną sprawą jest też to, że nasi wspinacze otwierający nowe drogi sugerują się miękkimi wycenami i tak też wyceniają swoje nowe propozycje… Tak kuriozalnym przypadkiem była nowa droga Flowera w dol. Kwaczańskiej „Między 5-nizzą a soplem”. Propozycja M10. Wycena realna wynosi M9 soft. Nie piszę tego ze złośliwości, ale po prostu zależy mi na tym, aby nasze wyceny trzymały światowy poziom. Myślę, że każdemu z nas powinno na tym zależeć – chyba nie chcecie żeby przyjechał jakiś francuzik albo inny pedał w rajtkach  i stwierdził, że mamy miękką cyfrę???

PS. Trudność w drytoolingu dzieli się na 2 rzeczy –  „siłowość” i „czujność”. Drogi mogą być albo siłowe, atletyczne z dalekimi ruchami i rozginającym ciągiem przechwytów, albo czujne, po słabych chwytach, gdzie kluczowe jest zachowanie spokoju. Stąd też może wynikać pewna rozbieżność między wycenami w różnych rejonach.

PS.2 Proszę, nie traktujcie tego wpisu jako próby zdeprecjonowania cudzych dróg. Nie przeceniam też złośliwie.  Chciałbym po prostu aby w Polsce wspinanie drytoolowe trzymało poziom i nikt się nie zdziwił wyjeżdżając za granicę na wspin.

Pozdrawiam
Basałyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz